Logo - Wieści dla domu

Zaktualizuj swoją przeglądarkę
Internet Explorer 8 lub zmień na inną!

Nasza strona nie obsługuje tak starej przeglądarki jak Internet Explorer 8. Na naszej stronie zastosowano nowatorskie rozwiązania, których przeglądarka IE8 nie obsługuje, bo... jest STARA :)
Zalecamy zmianę przeglądarki na inną.
Pozdrawiamy, Ekipa Wieści dla Domu i Hotka!

logo Hotblog
Cuda z piernika od pani Wandy
Galeria zdjęć

Piernikowe bombki z niespodzianką, zaprzęg reniferów, a nawet mały fiat - to wszystko potrafi wypiec, nie tylko przed Bożym Narodzeniem, Wanda Kuzyszyn z Przemkowa. Jej pierniki trafiły na listę produktów tradycyjnych ministerstwa rolnictwa.

 

O miejscu zamieszkania pani Wandy Kuzyszyn mówi się, że jest to Wrzosowa Kraina lub Kraina Karpia. Nazwy, które pobudzają fantazję tak samo, jak „miodowe pierniki z Przemkowa”, wypiekane przez panią Wandę przez cały rok. Nigdy jednak nie smakują tak bajecznie, jak teraz, w okresie Bożego Narodzenia.

Z budowlanki do piekarnika

 

Gdy pytam panią Wandę o wiek, mówi że jest emerytką i „starą babą”. To nieprawda. Moja rozmówczyni przypomina raczej anioła z włosami z lamety, które świetnie komponują się z atmosferą zbliżającego się Bożego Narodzenia. Urodziła się 64 lata temu (więc jaka z niej stara baba!) w Małomicach koło Przemkowa. Od 30 lat mieszka w samym Przemkowie, w powiecie polkowickim, na Dolnym Śląsku. To 6,5-tysięczne miasteczko stało się małą ojczyzną dla niej, jej męża Zdzisława i ich dwójki dzieci: córki Małgorzaty i syna Rafała, dziś dorosłych i samodzielnych ludzi. Pani Wanda doczekała się trójki wnuków - samych chłopaków, więc żartuje, że puki co, wnuczkę ma piernikową.

Całe życie pracowała w przemkowskim urzędzie w wydziale inwestycyjnym, gdyż z zawodu jest budowlańcem, ale najpierw chciała zostać rolnikiem, a potem hydraulikiem. Już od wielu lat chodziła za nią myśl wypromowania dla Przemkowa czegoś szczególnego i udało jej się to z piernikami własnego wypieku.


 

Miodowe pierniki z Przemkowa


    Panią Wandę pasją pieczenia zaraziła jej mama, która  każdą wolną chwilę spędzała w kuchni. Przeważnie swojej, ale również cudzej, gdyż zapraszano ją chętnie ze względu na jej „smykałkę” do gotowania i pieczenia. Mała Wandzia chętnie jej towarzyszyła, pomagała i naśladowała. Wszystkie receptury, którymi posługiwała się później dorosła Wanda, pochodziły ze „skarbca kulinarnego” mamy.
    W mojej naiwności myślałam, że odwiedzając panią Wandę, wyjadę od niej z przepisem na pierniki świąteczne, ale szybko zostałam wyprowadzona z błędu. To nie są zwyczajne pierniki. To nie są też tylko smaczne pierniki. To są pierniki, które w 2011 roku wpisano na listę Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi, jako produkt tradycyjny. Poprzedzone zostało to wstąpieniem pani Wandy do lokalnej grupy „Lokalna Grupa Działania”, która skupia wokół siebie ludzi z miłością do produktów regionalnych. Oprócz pierników pani Wandy, jest również miód wrzosowy, czy potrawy łemkowskie.

Aby dostać się na listę produktów tradycyjnych, nie wystarczy przedstawienie coś smacznego. To długa i dokładna procedura, którą przeprowadził etnograf. Najpierw były wywiady ze świadkami czasu, czyli ludźmi pamiętającymi mamę pani Wandy i ją samą jako dziecko, aby sprawdzić, czy prawdą jest, że już w tym czasie pierniki były wypiekane i czy już wtedy smakowały tak wyjątkowo. Udokumentowanych musiało zostać ostatnich 25 lat (dzisiaj wymaganych jest 30). Następnie sporządzono wniosek oraz dołączono ogólny skład pierników, tak aby tajemnica receptury została zachowana. Całość dokumentów powędrowała do Urzędu Marszałkowskiego, następnie, po otrzymaniu odpowiedniej opinii, do Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi. 25 sierpnia 2011 „Miodowe pierniki z Przemkowa” znalazły swoje stałe miejsce na liście produktów tradycyjnych i są tam do dzisiaj.
    Sprzyjającą była również historia związana z Przemkowem, gdyż okazuje się, że tradycja wypiekania pierników w tym mieście sięga XVII wieku. Szczegółów na ten temat dostarczył pastor Paul Jentsch, który już w roku 1891 w „Kronice miasta i kościelnej gminy ewangelickiej”  wspomina o zalecie pierników sprzedawanych na przemkowskim rynku. Nic więc dziwnego, że dzisiejsze pierniki tak dobrze wkomponowują się klimat karpi i wrzosów.


 

Smak dzieciństwa

 

Ciekawa jestem,od czego zależy specyficzny, bogaty, tradycyjny smak pierników, który rozpływając się w ustach, przywołuje wspomnienia z dzieciństwa. Pani Wanda chwilę zastanawia się, jakby nie chciała powiedzieć za dużo, ale w ostateczności mówi o zasadniczym znaczeniu miodu oraz proporcji wszystkich składników. Bez jednego i drugiego pierniki z Przemkowa nie byłyby tymi, jakimi są, czyli wyjątkowymi.

Oprócz smaku, czymś szczególnym jest bogactwo kształtów i dekoracji. Pomysły i inspiracje do nich to wynik otoczenia i kreatywności pani Wandy i tak np. do powstania pierników w kształcie karpi zainspirowali ją tutejsi rybacy. Pomysły, które powstają w głowie, muszą najpierw zostać przelane, jako rysunek na papier, a potem oddane w ręce męża - Zdzisława, który całym swoim kunsztem i z miłości do żony, utrwala je, tworząc foremki. Zadanie ma trudne, bo żona wymyśla nie tylko płaskie, ale i przestrzenne wypieki. Dwoi się więc i troi, aby mogły powstać piernikowe miski, szkatułki, zaprzęgi reniferów, domki, konie, wozy, puchary, anioły, serca, koty, dzwonki. Słowem: cuda-cudeńka. Również dekoracje są specyficzne, wyrafinowane i niepowtarzalne. Brązowe ciasto piernikowe stanowi piękne tło dla koronkowych subtelności z białego lukru z delikatną nutką cytryny.

- Bo u nas, proszę pani, każdy piernik ma swoją historię - mówi nie bez dumy pani Wanda.

Piernikowy sezon

 

Sezon piernikowy trwa u pani Wandy cały rok. Na Dzień Dziecka dzieciakom w szkole wręczane są na zawodach sportowych piernikowe puchary, rybakom ryby, muzykom szkatułki z nutami, a na Wielkanoc powstają strusie, gęsie i kurze jajka-niespodzianki.

Pani Wanda jest w stanie wyczarować z piekarnika wszystko... nawet „Fiata 125p”. Opowiada mi o akcji powstawania przestrzennego piernika w formie samochodu o wymiarach ok. 40 x 50 x 40 cm. Miał on być nagrodą dla pewnej poznanianki, której pasją były rajdy „Maluchów”. Już ze względu na motyw, potrzebna była pomoc męża, który w tym przypadku, ze względu na wielkość piernika, musiał wręcz wcielić się w rolę budowniczego. „Bączysław”, bo tak nazywał się samochód w oryginale, powstawał, tak jak w prawdziwej fabryce samochodów - w częściach a następnie był składany, czyli w tym przypadku klejony lukrem.

Piernikowe apogeum przypada jednak na Święta Bożego Narodzenia. Oprócz bombek, które zawisają rokrocznie na choince państwa Kuzyszynów i stanową nagrodę dla tego, któremu przyjdzie tę choinkę rozbierać, pani Wanda piecze jeszcze „świąteczne kartki piernikowe”. Chętnych do ich otrzymania jest z roku na rok coraz więcej. - Krąg adresatów jest taki duży, że nieraz zdarzy mi się kogoś pominąć. Dostaję wtedy telefon od danej osoby z zapytaniem, czy oby u mnie wszystko jest w porządku, czy może coś się stało, skoro nie wysłałam świątecznych pozdrowień - śmieje się pani Wanda.


 

Chęć dzielenia się

 

Pani Wanda chętnie opowiada i przekazuje piernikową tradycje młodym pokoleniom. W tym celu organizowane są w ramach programu „Dolnośląski Szlak Ekomuzeów” warsztaty, na których dzieci i młodzież zgłębia wiedzę teoretyczną, ale przede wszystkim umiejętności praktyczne. Wrażenie na uczestnikach robi zawsze „rozkładanie” na części pierwsze przyprawy piernikowej, gdyż większość myśli, że jest to jeden składnik a nie takie bogactwo i różnorodność, jak w rzeczywistości.

- Często zdarza się, że dzieci pierwszy raz mają w ręce, nosie i na języku kardamon, czy gałkę muszkatołową. A imbir? Imbir kojarzy im się z chrzanem - opowiada pani Wanda.

Przekazuje wiedzę o miodzie, który to na długo przed przyprawami, nadaje piernikom najważniejszy smak i konserwuje je w naturalny sposób. Dowiedzieć można się na takich warsztatach wszystkiego o piernikach oprócz...  przepisu na nie.

Postanowienia i marzenia pani Wandy

 

W związku ze zbliżającym się Nowym Rokiem, pytam moją rozmówczynię, czy robi z tej okazji postanowienia, a ona na to:

- Nie proszę pani, nie robię. Nie robię, bo nie potrzebuję. Ja jestem przecież dziewczyna bez nałogów! - mówi i uśmiecha się niewinnie, a wręcz anielsko.

Dopytuję, czy ma może marzenia, choć podejrzewam, że odpowiedź też będzie negatywna i usłyszę, że ma wszystko, ale okazuje się, że jestem w błędzie.

- Mam. Mam proszę pani jedno marzenie. Nie wiem, czy uda mi się je w życiu zrealizować, ale bardzo chciałabym pojechać do Australii. Pewnie spyta pani, dlaczego właśnie tam... Otóż, ja bardzo kocham ciepło i przyrodę, a tam i jedno i drugie jest wspaniałe.
Ciekawe, czy w Australii znają smak pierników...

 

Dodaj komentarz



Kod antyspamowy
Odśwież