Po okresie pełnym truskawek, wiśni, jagód, malin, śliwek i gruszek w warzywniaku pojawiła się pigwa. Polski owoc, może jeszcze nie tak popularny, jak inne, ale zdecydowanie wart uwagi każdej gospodyni.
Pigwa jest źródłem witaminy C, co sprawia, że w czasie jesienno-zimowych zachorowań sprawdza się jako naturalny lek - zwalcza infekcje, zmniejsza nasilenie objawów przeziębienia i chroni organizm przed potencjalną chorobą. Pasuje nie tylko do herbaty!Jest też doskonałą bazą do syropów, dżemów i konfitur czy nalewek.
Jak nie pomylić pigwy z pigwowcem?
Pigwa a pigwowiec to zupełnie dwie różne rośliny, mylone często ze względu na podobne nazwy. Pigwa ma owoce dużo większe, wielkości zbliżonej do dużego jabłka czy gruszki. Skórka zazwyczaj jest woskowata, jakby pokryta lekkim meszkiem, nieco lepka. Owoc, jeśli dojrzały, nie powinien być bardzo twardy. Z kolei pigwowiec charakteryzuje się małymi, okrągłymi owocami, wielkości orzecha włoskiego. Skórka jest gładka, a sam owoc bardzo twardy. W smaku jest bardziej kwaśny niż pigwa.
Pigwowa „cytrynka”
Przygotowanie pigwy w roli „cytrynki” do herbaty nie wymaga wiele wysiłku. Owoce dokładnie myję i wycieram ręcznikiem papierowym. Nie obieram ich. Po oczyszczeniu z gniazd nasiennych, kroje je na plastry lub kostkę (można to zrobić melakserem). Owoce układam warstwami w słoiczkach, przesypując każdą warstwą cukru. Odstawiam, aż pigwa puści sok. Wówczas zakręcam słoik i pasteryzuję około 15 minut od zagotowania.