Irena i Andrzej Zaworscy z Wałkowa (powiat krotoszyński) prawie od 30 lat zajmują się uprawą warzyw gruntowych. Od dziecka we wszystkich pracach pomagała im córka - Barbara Stencel, która teraz zajmuje się prowadzeniem dużego ogrodu warzywnego, cały czas korzystając z cennych porad rodziców.
A wszystko zaczęło się od ……ogórków. - Siostra moja pracowała w Spółdzielni w Starej Obrze, w której była przetwórnia i rozmawiając z nią, zainteresowaliśmy się uprawą ogórków i tam przez kilka lat sprzedawaliśmy. Kiedy zaczęły się kłopoty w spółdzielni, przyszła pora na ogóreczki miniaturowe, sprzedawane do Niemiec. One pięknie wyglądały w słoikach, ale ich zbiór był kłopotliwy. Musieliśmy pilnować, aby nie przerosły. Dobra cena rekompensowała jednak cały wysiłek - opowiada pan Andrzej. Ogórki uprawiają cały czas i mają wielu klientów, którzy przyjeżdżają z dalszych i bliższych stron. Są to odbiorcy, którzy doceniają dobry smak, a przede wszystkim jakość ich warzyw. W specjalnie prowadzonym zeszycie zapisują potrzebne informacje, aby dla wszystkich starczyło towaru. - Od ogórków zaczęło się, a później właściwie klienci sami nam podpowiedzieli, co mamy robić, bo dopytywali się o inne warzywa: A kapusty nie macie? A brokułka? I tak stopniowo, stopniowo zwiększaliśmy asortyment gatunkowy i kolekcja warzyw była coraz większa – dodaje pani Irena. Zaznaczają, że kiedy zaczęli zajmować się ogórkami, trafili na dobrego doradcę, który wiele im podpowiedział i ta wiedza procentuje do dnia dzisiejszego. Mieli również sąsiada, którego, jak mówią, „podglądali” i również uczyli się. - Dzisiaj jest łatwiej. Kiedy coś się dzieję na roślinach, „zajrzymy” sobie do internetu lub do fachowej prasy i problem jakoś rozwiążemy – zgodnie twierdzą moi rozmówcy.
Każdego roku na powierzchni 1 ha uprawiają warzywa. Czegóż tam nie ma….Na wyznaczonych kwaterach rosną różne odmiany kapust - od najwcześniejszych do najpóźniejszych. Jest seler, por, kalafiory, ogórki, patisony, dynie, marchew, pietruszka, buraczki czerwone, papryka, fasola, koperek, a nawet majeranek. Wszystko, co wysadzone, jest dobrze przemyślane. - Tak staramy się wybierać odmiany, aby rozłożyć je w czasie i były na polu bez żadnych strat nawet w przypadku kapust, gdy temperatura spadnie do -5°C. W tym roku mamy po raz pierwszy czerwoną kapustę. A w garnku dzisiaj na obiadek gotuje się kapusta z drugiego wysadzenia - śmieje się pan Andrzej, wielki smakosz kapust i dobry kucharz, który przyrządza posiłki dla całej rodziny.
Bardzo ciekawie prezentuje się kolekcja pomidorów posadzonych przy palikach. - Od kilku lat kupujemy nasiona odmian w typie F1. Takie nasiona są droższe, ale mamy gwarancję, że uzyskamy większy, wyrównany i lepszy jakościowo plon. Sami wysiewamy i pikujemy rośliny. Uprawiamy sprawdzoną, holenderską odmianę pomidora malinowego. Kupujący chwalą, że ma bardzo smaczne owoce. Rośliny prowadzone przy palikach nie mają bezpośredniego kontaktu z ziemią i mają większy dostęp powietrza. Jak już widzimy na liściach jakieś objawy choroby, to zaraz obrywamy liście. Przy takim sposobie uprawy jest co prawda więcej pracy, bo trzeba rozłożyć i powbijać paliki przy roślinach, ale pomidory są lepszej jakości – opowiada pani Barbara. Rozsadę warzyw produkują u siebie i kupują w specjalistycznych firmach. W ich dużym ogrodzie w tym roku wysadzono między innymi 22 tysiące sztuk selera, około 8 tysięcy sztuk pora, 3 tysiące kapusty czerwonej. Prawda, że te ilości robią wrażenie, mając na uwadze to, że mówimy o przydomowym ogrodzie warzywnym? Ogrodnicy z Wałkowa zwracają bardzo dużą uwagę na zmianowanie i każdego roku poszczególne gatunki warzyw rosną w innych miejscach. Dzięki temu, że wszystko zapisywane jest w zeszycie, jest im łatwiej planować. Dla dobrego płodozmianu wykorzystują zboża. Zwracają dużą uwagę na to, w jakim „towarzystwie” rosną rośliny. Takie wzajemne oddziaływanie roślin nazywa się allelopatią. Warto wiedzieć, że może być ono korzystne, ale także niekorzystne. Proponuję zajrzeć do fachowo opracowanych tabelek, aby upewnić się, czy nasz wybór roślin będzie dobry. Taką znajomość możemy wykorzystać również do naturalnej ochrony oraz do podniesienia plonowania warzyw. - Zapach cebuli odstrasza szkodnika atakującego korzenie marchwi – połyśnicę marchwiankę, a zapach marchwi odpędza szkodnika cebuli – śmietkę cebulankę – opowiada pani Irena. Marchew dobrze czuje się w sąsiedztwie sałaty, pomidorów, rzodkiewki, porów i cebuli. Dobrym dodatkiem na grządce mogą być zioła, np. mięta pieprzowa. Pietruszka ma dobry wpływ na pomidory, ogórki, selery i rzodkiewkę. Dobre sąsiedztwo to także burak z cebulą, sałata z rzodkiewką czy pomidory z sałatą lub szpinakiem. Wiele ciekawych informacji moi rozmówcy pozyskują z różnych publikacji – Kupiłam już kalendarz biodynamiczny na 2018 rok. Teraz nie mamy jeszcze czasu, bo jest dużo pracy związanej z wykopkami, ale zimą poczyta się i przeanalizuje propozycje, aby zastosować je na swoich roślinach - twierdzi pani Irena. Moi rozmówcy zwracają dużą uwagę na środki ochrony roślin. - Na chwasty nie stosujemy żadnych preparatów. Bardzo rozsądnie stosujemy środki zwalczające choroby i szkodniki. Staramy się zwracać uwagę na naturalne sposoby ochrony – mówi pani Barbara.
Zdaniem mieszkańców Wałkowa - ten rok jest bardzo dobry dla warzyw. W związku z dużą ilością opadów na polach rosną warzywne giganty. Trafiają się okazy selera, które ważą 1 kg 600gr, por ważąca 1 kg oraz ogromne dynie. O tym, że państwo Zaworscy mają „dobrą” rękę do warzyw, pisała już w 2003 roku Gazeta Kaliska w Informacjach Regionalnych. Na dowód tego pokazują mi zachowane w domowym archiwum czasopismo, gdzie na zdjęciu dzieci pani Barbary prezentują dorodne warzywa: 3,5 kg buraczka i prawie 2 kg marchew. - Bardzo lubię swoją pracę - zapewnia pani Irena. - Mogę trochę posiedzieć w domu, ale później muszę jechać na ogród żeby wszystkiego dopilnować i obejrzeć. Przez wiele lat mąż pracował zawodowo, a ja zajmowałam się wszystkim i chyba tak mi zostało. Ta sama sytuacja jest z córką Basią, której mąż jest murarzem i nie ma za dużo czasu, aby jej pomagać, bo ma swoją pracę, więc ona dogląda wszystkiego! Żegnając się z domownikami, idę zobaczyć jeszcze ogród ozdobny, w którym rosną ulubione przez panią Irenę róże rabatowe. Teraz już przekwitły, ale widać, że są zadbane i wypielęgnowane. Wielką pasją pani Basi są magnolie, które od kilku lat kupuje i sadzi w ogrodzie. Ma już kilka kolorów. Ale chyba najbardziej dumna jest z magnolii obsypanej żółtymi kwiatami.
Dorota Piękna-Paterczyk