Na targi BioFach do Norymbergii Agnieszka Malinowska wybrała się z ekologicznymi producentami z Małopolski na zaproszenie marszałka województwa. Przywiozła ze sobą kiszoną kapustę i ogórki, które produkowane są w rodzinnej firmie od 1990 roku.
W tym roku firma Agro-Wit obchodzi 25-lecie istnienia. Rok 1990 był przełomowym zarówno dla Polski, jak i dla rodziny Malinowskich. Mieszkają w Charsznicy, czyli kapuścianym zagłębiu, więc trudno się dziwić, że wybór padł właśnie no to warzywo. Na początku ukiszoną kapustę produkowano i pakowano w woreczki ręcznie. Małymi kroczkami rozwijano się, inwestując każdą zarobioną złotówkę w rodzinny zakład. Dzisiaj posiadają własną kwaszarnię i paczkarnię, a w najbliższych planach jest poszerzenie gamy przetwarzanych warzyw. Od roku 2009 Agro-Wit posiada oprócz produkcji konwencjonalnej również certyfikat na tryb ekologiczny, co pozwala firmie być jeszcze bardziej atrakcyjną dla odbiorców. Produkuje nie tylko kiszoną kapustę, ale również kiszone ogórki, sok z kapusty kiszonej oraz kapustę gołąbkową w główkach. Ta ostatnia forma budzi we mnie ciekawość. - To stary przepis naszych babć, które całe główki kapusty wkładały na dno beczki, a my jako dzieciaki nie mogliśmy się doczekać, aż będą przekiszone. Kontynuujemy tę tradycję z sukcesem - wyjaśnia pani Agnieszka. Po 15 latach od powstania firmy, czyli w 2005 roku, skompletowana została linia technologiczna, dzięki której na stałe zatrudnionych jest 8 osób, a w sezonie od 20 do 30.
Zdaniem Wicemarszałka Małopolski
Firma Agro-Wit odpowiada temu, co o przedsiębiorstwach mówi na BioFach wicemarszałek Małopolski Stanisław Sorys. Dowiaduję się, że teren województwa „małej Polski” jest w jednej części terenem płaskim z polami uprawnymi, a w drugiej - terenem górzystym, co sprzyja rozwojowi małych gospodarstw i przetwórstwa w trybie ekologicznym. Biorąc pod uwagę obszar całego kraju, to właśnie tutaj rolnictwo ekologiczne spotykane jest najczęściej. Wielopokoleniowe rodziny wyspecjalizowały się w działalności rolniczej połączonej z przetwórstwem do tego stopnia, że potrafią zagwarantować ciągłą dostawę swoich produktów, co obok certyfikatu jest najważniejszym aspektem współpracy z odbiorcami. Firma Agro-Wit jest tego najlepszym przykładem.
Kiszona czy kwaszona?
O różnice między tymi dwoma określeniami pytam panią Agnieszkę - fachowca z kapuścianej stolicy. - Określenie to używane jest alternatywnie i nie ma nic wspólnego z procesem powstawiania produktu końcowego. Ogólnie jednak jest to problem, gdyż w naszym regionie możemy używać określenia „charsznicka kapusta kwaszona” lub „kapusta kiszona” ale już bez określenia „charsznicka”. Aktualnie trwają rozmowy, aby ujednolicić nazewnictwo i mamy nadzieję, że już niebawem będziemy mieć rozwiązanie tego dylematu. Świeża kapusta doprawiana jest w Agro-Wit solą kamienną, po czym wędruje do kadzi na okres 60 dni. Kapusty już nikt nie depcze nogami. Rolę nóg gospodyni pełnią wodne pontony, pod których ciężarem kapusta jest ugniatana. Nie dodaje się żadnych konserwantów, ale niekiedy do produktu końcowego wędruje wino lub różnego rodzaju przyprawy. Najważniejszym jednak aspektem jest czas, którego powoli wszystkim brakuje, a zwłaszcza producentom. Rocznie w powolnym procesie kiszenia produkuje się ok. tysiąca ton kapusty. Nie wszystko jednak rozprowadzane jest w naszym kraju, bo do amatorów kapusty należą również Słowacy, Czesi, Anglicy i Niemcy.
Między zakładem a domem
Pani Agnieszka ma 43 lata, pochodzi z Olkusza, a do Jelczy koło Charsznicy przywędrowała za mężem, którego rodzice zajmowali się, jak nie trudno się domyśleć, kiszeniem kapusty. Po ślubie oboje zaangażowali się w 5-hektarowe gospodarstwo teściów, które z czasem powiększono do 20 ha. Pani Agnieszka z wykształcenia jest technikiem budowlańcem. Gdy pytam ją, czy nie żal jej było zostawić zawód, odpowiada, że nie do końca to zrobiła, bo przecież mogła się realizować i robi to do dzisiaj, gdy potrzebny był projekt domu, budynków zakładu czy otoczenia. Nie żałuje swojej decyzji o zmianie zawodu zwłaszcza dzisiaj, gdy widzi, jak dużo udało jej się razem z mężem Jackiem osiągnąć. Państwo Malinowscy mają trójkę dzieci: syn Łukasz ma 22 lata, córka Monika 20, a Mikołaj 10. Pani Agnieszka obowiązki przedsiębiorcy musi pogodzić z obowiązkami gospodyni domowej i aby temu podołać, zaczyna dzień o godz. 6.00. Po odwiezieniu Mikołaja do szkoły siada nad dokumentacją firmy, wizytuje zakład, odwiedza urzędy, odbiera syna, robi rodzinie obiad, zawozi Mikołaja na zajęcia językowe (15 km), wraca do swoich obowiązków szefowej, co jest konieczne zważywszy, że zakład pracuje na dwie zmiany.
Najwięcej pracy jest w sezonie, czyli od września do listopada i potem na wiosnę, gdy przychodzi czas sadzenia i pielenia kapusty. Wcześniej produkowano sadzonki we własnym zakresie, ale pochłaniało to zbyt wiele czasu, więc teraz zamawiane są już odrośnięte, gotowe do flancowania. Pani Agnieszka bardzo lubi gotować i w jej kuchni często pojawiają się dania z kapusty. Mąż jest myśliwym, więc daniem firmowym jest bigos z dziczyzną. Z całych główek kapusty kiszonej robione są gołąbki, którymi zajada się cała rodzina i znajomi, więc proszę panią Agnieszkę o przepis dla naszych Czytelników.
Plany czy marzenia?
Młodzieńcze marzenia posiadania udanej rodziny spełniły się. Mówi, że męża ma dobrego (śmiech), dzieci porządnie wychowane. Gdy pytam o marzenia na dzień dzisiejszy, pani Agnieszka zastanawia się długo. A co zrobiłaby, gdyby nagle zjawiła się u niej dobra wróżka i podarowała jej milion euro? Na odpowiedź nie muszę czekać: - Zainwestowałabym całość w firmę! … No, ale gdyby jeszcze coś zostało, to chętnie wyjechałabym z mężem, ale bez telefonu, gdzieś daleko na miesiąc... Obawiam się jednak, że tak długo nie wytrzymalibyśmy poza domem i zakładem (śmiech).